Warszawa, ul. Pawła Suzina 3 lok. 86
info@dorotawejner.pl
+48 605 151 676
Close
+48 605 151 676 info@dorotawejner.pl

Szybkie tempo życia, codzienne wyzwania, presja czasu i ciągłe zmiany narażają nas na przewlekły stres. Stres sam w sobie jest zdrową i pożądaną reakcją naszego organizmu, jednak życie w nadmiernym i nierozładowywanym stresie przyczynia się do przemęczenia organizmu, gromadzenia głębokich napięć mięśniowych i różnego rodzaju chorób o podłożu psychosomatycznym (np. nadciśnienie, choroby serca, alergie). Ponadto, gdy funkcjonujemy pod wpływem przewlekłego stresu, mamy trudności z logiczną oceną sytuacji i podejmowaniem decyzji, a nasze reakcje są bardziej emocjonalne i obronne. Dzieje się tak dlatego, że kontrolę nad nami przejmuje pień mózgu i układ limbiczny, ograniczając jednocześnie dostęp do kory mózgowej, która odpowiada za racjonalne i logiczne myślenie, ale działa wolniej. W sytuacji zagrożenia nasz organizm reaguje instynktownie. Tak nas zaprojektowała natura po to, abyśmy mogli przetrwać. Na szczęście zostaliśmy wyposażeni również w fizjologiczne narzędzia przywracania równowagi po przebytym stresie.

Nasz autonomiczny system nerwowy działa w dwóch trybach: mobilizacji i regeneracji. Stres jest zjawiskiem wywołującym pobudzenie energetyczne w całym organizmie. Jest ono potrzebne, abyśmy poradzili sobie z zakłóceniem równowagi. W chwili silnego stresu automatycznie mamy potrzebę jego rozładowania – wystrzał szeregu hormonów, m. in. adrenaliny ma dać nam siłę do ucieczki lub walki– poradzenia sobie z sytuacją. W następstwie rozładowania energii wytworzonej na potrzeby sytuacji, rozpoczyna się proces regeneracji organizmu. Jeśli jednak z jakiegoś powodu to pobudzenie energetyczne nie zostanie rozładowane, nie dochodzi do fizjologicznej autoregulacji po przebytym stresie, a wytworzone hormony stresu uszkadzają nas od środka. Poddawani kolejnym takim sytuacjom, zaczynamy coraz częściej odczuwać bóle głowy, pleców, karku, szczękościsk, doświadczamy zaburzeń snu i/lub układu pokarmowego, i wiele innych.

Gdy jesteśmy u lekarza, często słyszymy, żeby się mniej stresować lub unikać stresu, jeśli to możliwe. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. W praktyce zwykle lekceważymy takie zalecenia. Dzieje się tak być może dlatego, że nie wiemy, jak dokładnie działa stres, lub wydaje nam się, że sobie z nim radzimy, albo co gorsze, nie czujemy swojego stresu. Gdy nas boli głowa, bierzemy tabletkę i uznajemy sprawę za załatwioną. Bólu głowy nie wiążemy z napięciem związanym ze stresem, choć bardzo często nim właśnie jest. Nikt też przecież nie umarł z powodu stresu. Stawiano raczej inne diagnozy, jak np. zawał serca czy udar. A tego już nie kojarzymy jednoznacznie ze stresem. Niestety jest on przyczyną większości chorób. Co zatem robić, a czego nie?

 Jeśli wiemy, co nas stresuje, łatwiej jest ograniczać liczbę takich sytuacji lub starać się ich unikać. Jednak o wiele trudniej jest mniej się stresować czymś, co nas stresuje, w chwili, gdy tego doświadczamy. Bo stres to właściwa reakcja organizmu w danych okolicznościach. Co więcej próba mniejszego stresowania się w określonej sytuacji może być zaprzeczeniem własnych odczuć. To z kolei prowadzi do jeszcze większego stresu. Tworzy się wtedy błędne koło.

 Stres to sygnał alarmowy informujący o zakłóceniu równowagi organizmu. Nie należy go ignorować. Czasem słyszę sformułowania w stylu: „Ja się nie stresuję”. Takie stwierdzenie mówi mi, że albo człowiek się nie przyznaje, bo np. nie wypada, albo co gorsze nie czuje własnego stresu. Jest to bardzo niebezpieczne dla zdrowia – to tak, jakby w samochodzie nie widzieć czerwonej kontrolki silnika! Równie niebezpieczne jest radzenie sobie ze stresem poprzez tłumienie go, bo wtedy niszczymy od środka samych siebie.

Jak zdrowo radzić sobie ze stresem?

  1. Przede wszystkim obserwować reakcje swojego organizmu, słuchać ich i identyfikować przyczyny stresu. Unikać tego, co nas bardzo stresuje, jeśli to oczywiście możliwe.
  2. Na ból głowy zamiast tabletki może pomóc kilka minut masażu wykonanego własnoręcznie, od karku przez całą głowę, aż po łuki brwiowe. Należy masować delikatnie i z wyczuciem, a w miejscu, gdzie boli, zatrzymać się chwilę dłużej. Ból napięciowy naprawdę minie po kilku minutach.
  3. W sytuacjach chronicznego obciążenia stresem wspomagać się wszelką aktywnością fizyczną, a także odpowiednią ilością odpoczynku. Ważne, aby te aktywności dawały poczucie zdrowego rozładowania napięcia, bo tylko wtedy organizm wraca do równowagi. Czyli jak np. ćwiczymy fizycznie, to tak, aby się nie forsować, bo wtedy zamiast rozładowania, dodatkowo „ładujemy” przeciążony już organizm. Odnosimy skutek odwrotny do zamierzonego: dodatkowo się stresujemy, co może się skończyć kontuzjami.
  4. Podczas jednorazowej silnej dawki stresu uruchamia się naturalny mechanizm regulacji organizmu – są to wibracje neurogeniczne, czyli po prostu np. drżenie rąk. Warto sobie na nie pozwolić w danym momencie, lub najszybciej jak to możliwe. Wibracje potrwają chwilę, po czym ciało się wyciszy i wróci do równowagi, a dzięki temu energia nagromadzona do mobilizacji podczas stresu zostanie zdrowo rozładowana. 

Życie w cywilizowanym świecie ma swoje dobre i złe strony. Zdecydowanie niekorzystnym aspektem jest fakt, że funkcjonujemy pod ciągłym wpływem stresu o średnim natężeniu, a wtedy nie uruchamia się fizjologiczna autoregulacja organizmu. Powoli nawarstwiają się kolejne napięcia i doprowadzają nas do wyczerpania fizycznego i psychicznego. Dlatego tak ważną rolę odgrywa ruch – każda jego forma, byle z wyczuciem i troską o siebie.

Zauważajmy więc swój stres i traktujmy go jako najlepszego przyjaciela. Informuje on nas bowiem o zagrożeniu naszego zdrowia a czasem nawet życia.

Z życzeniami zdrowego życia w przyjaźni ze stresem – Dorota

Add Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Phone: +48 605 151 676
Warszawa, Suzina 3/86